W tym roku postanowiliśmy uciec przed przedświątecznym szaleństwem. Zwiać przed obłędem zakupów i sprzątania na ostatnią chwilę, uniknąć korków na ulicach, kolejek w sklepach i nerwowej atmosfery. Dlatego od 13 do 20 grudnia 2014 roku, w myśl hiszpańskiego mañana, mañana, mañana* nigdzie się nie spieszyliśmy i cieszyliśmy się chwilą na Lanzarote. To nasza faworytka spośród wszystkich Wysp Kanaryjskich – odwiedziliśmy ją już w 2012 roku i zakochaliśmy się w niej od pierwszego wejrzenia.
Pisząc „my” mam na myśli siebie, moich rodzicieli i młodszego brata. Niestety, Tomek tym razem został w Polsce, bo – jak sam stwierdził – „ktoś musi pilnować tego bałaganu”. ;)
Standardowo w naszym domu odbywało się pełne napięcia polowanie na najlepszą ofertę last minute, a gdy taka się pojawiła (dwa dni przed odlotem) – od razu dokonaliśmy rezerwacji. Na lotnisku w Arrecife spotkaliśmy się z pierwszymi symbolami Świąt Bożego Narodzenia – ogromną choinką udekorowaną czerwonymi bombkami oraz olbrzymie, bezkształtne coś zapakowane w czerwony papier i przewiązane złotą taśmą… Okazało się, że to wielki, wulkaniczny kamlot przebrany za prezent – zagadka się rozwiązała, gdy kawałek dalej ujrzeliśmy więcej takich, już pozbawionych opakowania. ;)
W drodze z Arrecife do Playa Blanca, dostrzegaliśmy coraz więcej świątecznych akcentów. Na rondach poustawiano instalacje świetlne, niektóre światełka podwieszono na latarniach, okręcono wokół palm i kaktusów lub zawieszono na sznurach rozpiętych pomiędzy budynkami. Hotele oczywiście też zostały odpowiednio przystrojone – nie było chyba żadnego, w którym z okien nie wypływałyby rzędy białych lub kolorowych lampek, a na dachu jednego z nich migotały nawet ogromne dzwoneczki. Nic nie szkodzi, że śniegu ani śladu, ani że w nocy temperatura oscylowała w granicach 17-18 stopni Celsjusza (za dnia ok. 22-23 stopni) – widoki te cieszyły oko i przypominały nam o tym, że zbliża się wyjątkowy czas Świąt Bożego Narodzenia.
Hiszpańskie tradycje – kilka ciekawostek
Po powrocie z Lanzarote, na lekcji hiszpańskiego dowiedziałam się od mojego lektora Pedro o kilku ciekawych bożonarodzeniowych tradycjach tego kraju.
- W Wigilię Bożego Narodzenia Hiszpanie zasiadają do stołu dopiero o północy. Podczas wieczerzy nie je się ryb, za to w zwyczaju jest spożywanie m.in. mięsa wieprzowego, słodyczy (zwłaszcza nugatu, tzw. turrón – z Lanzarote przywiozłam taki o smaku migdałowym, odmiana duro – czyli „twardy” – zęby idzie na nim połamać, a do tego jest koszmarnie słodki…) oraz picie hiszpańskiego wina musującego o nazwie cava (które ja i moi rodzice wprost uwielbiamy – odkryliśmy je właśnie na Lanzarote w 2012 roku).
- W Hiszpanii kupuje się specjalne figurki, a nawet piasek, z których w każdym domu tworzy się bożonarodzeniową szopkę (hiszp. el pesebre – żłób). Zgodnie z tradycją, w naszym hotelu również ułożono takową, dość pokaźnych rozmiarów, z mnóstwem postaci i podłożem usypanym z piasku.
- Hiszpanie nie obchodzą Mikołajek. Za to bardzo ważne jest dla nich Święto Trzech Króli, które wypada 6 stycznia. Tego dnia świętuje się na hiszpańskich ulicach, gdzie odbywają się parady przebierańców, a ludzie chętnie uczestniczą w zabawie. Dzieci zawczasu wysyłają listy do Kacpra, Melchiora i Baltazara z prośbami o wymarzone prezenty, które Trzej Mędrcy przynoszą „do buta”. Ten, kto był niegrzeczny, zamiast prezentu dostaje kawałek węgla – czyli odpowiednik naszej rózgi. ;)
Jako ciekawostkę zamieszczam również filmik o bożonarodzeniowych zwyczajach Hiszpanów, który pokazał mi Pedro:
O Lanzarote na pewno jeszcze napiszę na blogu, a tymczasem wraz z Tomkiem życzymy Wam zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnej atmosferze! ¡Feliz Navidad! ;)
*hiszp. mañana – jutro
Martyna
23 grudnia 2014 — 21:29
Od kilku lat nie spędzam świąt w Polsce i muszę powiedzieć, że odkrywanie innych kultur i ich tradycji jest dla mnie równie ciekawe i ważne.
Przez wiele lat jeździłam na sylwestra po całej Europie. Zawsze udało mi się wtedy również poznać zwyczaje świąteczne. Fascynujące! Hiszpańskich nie znałam, zatem dzięki za to :)
Wam też życzę Wesołych Świąt.
Ania Szymiec
28 grudnia 2014 — 21:18
Dziękujemy za życzenia! :)
Wraz z Tomkiem jak dotąd tylko raz spędzaliśmy Sylwestra za granicą – w Bergen, w Norwegii. Ciekawe przeżycie! Tam też jeszcze czuło się świąteczny klimat – widzieliśmy np. wystawę domków piernikowych, więc to miejsce również polecam na taki wyjazd! :)
Aleksandra z urlopnaetacie.pl
24 grudnia 2014 — 08:10
Wesołych! :) p.s. o północy do stołu..? Rany, ja bym pewnie wpadła nosem w barszcz, bo żaden ze mnie nocny marek ;) Ale szopki (szczególnie wulkaniczna) – super!
Ania Szymiec
28 grudnia 2014 — 21:12
Dzięki! :) Szopki też mi się bardzo podobały. Hiszpanie na co dzień w ogóle raczej późno jedzą kolację i jest to dla nich najbardziej obfity posiłek dnia, więc Wigilia o 24:00 to pewnie dla nich żaden wyczyn ;)
Koralina, tropimyprzygody.pl
24 grudnia 2014 — 09:40
Haha, świetn ta bombka z serferem!:) Też ostatnio słuchałam na hiszpańskim o ich zwyczajach. Dziwne jest to, że prawie na całym świecie prezenty rozdaje Mikołaj, a w Hiszpanii trzej królowie:) Wam również wesołych i spokojnych!
Ania Szymiec
28 grudnia 2014 — 21:10
Dziękujemy za życzenia! ;)
Też mnie zadziwiła ta tradycja z Trzema Królami. Oni za to w ogóle nie wiedzą, co to są Mikołajki :)
Mr_Szpak
24 grudnia 2014 — 13:36
Można tylko pozazdrościć… jeszcze na kanarach nie byłem ale zdarzyło mi się spędzić święta w Madrycie w 2009 roku… ;)))
Ania Szymiec
28 grudnia 2014 — 21:09
My samych Świąt też jeszcze nie spędzaliśmy za granicą, na Lanzarote byliśmy od 13 do 20 grudnia. Ale zastanawiamy się nad wyjazdem na Święta w przyszłym roku ;) W Madrycie musiało być ciekawie w tym czasie!
Ewa
24 grudnia 2014 — 15:50
Hah, jak pierwszy raz zobaczyłam, jak opakowali te kamienie na lotnisku to nie załapałam o co chodzi (wtedy było tylko czerwone, bez tych złotych wstążek). Śmieszne :) Mimo tych ozdób, hotelowych choinek i Mikołaja na desce jakoś atmosfery świątecznej nie bardzo tu czuję :)
Wesołych!
Ania Szymiec
28 grudnia 2014 — 21:07
Ja też z początku nie wiedziałam, co to jest. Zastanawiałam się, dlaczego ten prezent jest taki wielki i brzydki, jakby nie mogli jakiegoś zwykłego, kwadratowego postawić ;)
Globe Explorer by Demdi Mars
8 stycznia 2015 — 01:10
Lanzarote – uwielbiam tą wyspę! I jaka fajna świąteczna jej strona… :) Niezłe ciekawostki od Pedra :)))
Ania Szymiec
22 stycznia 2015 — 15:58
Lanzarote to też moja ukochana wyspa i mimo, że byłam na niej dwa razy – wciąż jeszcze nie odkryłam jej do końca… Dlatego z pewnością jeszcze tam wrócę – mam nadzieję, że razem z Tomkiem! ;)
Pozdrawiam!
Ania
SunGroup
9 września 2016 — 10:37
Szukam informacji na temat wysp, bo nie wiem którą wybrać. Póki co numer jeden ma u mnie Teneryfa. Dlaczego tak uwielbiasz Lanzarote?
Ania
20 października 2016 — 22:29
Hej! ;) Lanzarote jest dla mnie numerem 1 przede wszystkim z tego względu, że była to pierwsza z Wysp Kanaryjskich, które odwiedziłam… Uwielbiam także jej klimat – niską zabudowę (przypominającą tę na Costa Blanca w kontynentalnej Hiszpanii:)) i piękne plaże… Jest jakoś tak kameralnie, swojsko, bez wielkich hoteli-molochów – po prostu lepiej odnajduję się w takich miejscach. Niestety jeszcze nie udało mi się dobrze poznać Teneryfy, ale mam nadzieję nadrobić w przyszłości! ;)
Sz90
7 grudnia 2017 — 20:22
chyba się wybiorę