Albrechticky pivovar. Wycieczka dla miłośników piwa
Albrechticky pivovar to czeski mini-browar rzemieślniczy, ukryty w sercu małej, czeskiej wioski o nazwie Olbrachcice (cz. Albrechtice). O jego istnieniu dowiedzieliśmy się dopiero w kwietniu 2017 podczas zapisów na specjalne atrakcje w ramach Transgranicznego Spotkania Blogerów Podróżniczych.
Organizatorzy, chłopaki z 3 Bros’ Hostel, o kryptonimie „ALBRECHTICE” informowali tak – cyt.:
Dla kogo: Odpowiedź nasuwa się sama – miłośnicy kraftowych piw, lokalnego jedzenia. Sybaryci, hedoniści, gawędziarze. Szwejkowie. Ci, dla których dieta ma znaczenie drugorzędne.
Nie polecamy: Tym, którzy nie lubią piwa. Tym, którzy za bardzo lubią piwo, przez co już w niedzielę nie będą lubić piwa. Osobom na diecie.
Jako, że obydwoje z Tomkiem uwielbiamy dobre jedzenie i piwa rzemieślnicze, nie musiałam długo się zastanawiać nad wyborem niedzielnej wycieczki. Niemal z prędkością światła zarezerwowałam dla nas dwa miejsca i… udało się! Podobno było wielu chętnych, a na piwno-kulinarną eskapadę mogło się wybrać max. 26 osób, więc z moją szybkością działania naprawdę nam się poszczęściło… :)
***
Kryptonim „ALBRECHTICE” – niedziela, 9 kwietnia 2017
Nie dane nam było wyspać się zeszłej nocy. Tradycyjna impreza integracyjna i magiczna hostelowa lodówka w połączeniu z długą podróżą nie sprzyjały wczesnej pobudce. Krótko po 10:00 wyruszamy jednak busem na drugą stronę Olzy, do Czech. Miejskie zabudowania Cieszyna szybko zastępuje wiejski krajobraz, gdzie w najlepsze trwa czeska sielanka.
Albrechtice u Českého Těšína (bo są jeszcze inne, a nawet w Polsce mamy swoje Olbrachcice) to czeska wieś, gdzie tradycyjne gospodarstwa koegzystują z nowoczesnymi domostwami. Aż ciężko uwierzyć, że to właśnie tutaj ukryty jest cel naszej wycieczki. Nawet kierowca busa nie wie za bardzo, dokąd ma jechać. Dwaj napotkani po drodze Czesi, zapytani o drogę, również nie mają pojęcia, gdzie może znajdować się Albrechticky pivovar. Jeden z nich udzielił niezwykle cennej rady: „jak tak masz na mapie, to tak jedź”… :D
Chwilę po tym dostrzegamy jednak kogoś, kto wyłonił się z przydrożnej posesji i macha do nas. To tutaj?
Tak, Albrechticky pivovar swoją siedzibę ma w miejscu, które z zewnątrz przypomina zwyczajne, wiejskie gospodarstwo. Ale tylko z zewnątrz.
W środku zaskakuje nas widok profesjonalnego sprzętu do warzenia piwa!
Albrechticky pivovar to doskonały, inspirujący przykład zbudowania biznesu na bazie pasji. Na miejscu dowiadujemy się, że właściciel browaru zaczynał od wytwarzania domowego piwa dla rodziny i znajomych. Dokładnie tak samo, jak w naszym mieszkaniu robi to teraz Tomek… ;)
Zwiedzamy, rozmawiamy i w międzyczasie zabieramy się za degustację świeżutkiego, českého piva. Niestety (albo stety?) dowiaduję się, że Tomek na niedzielne popołudnie wybrał rolę kierowcy i to ja zostaję oficjalnym piwnym testerem team’u born2travel… :P Nie zdecydowaliśmy się na kolejny nocleg w Cieszynie, więc jeszcze tego samego dnia czeka nas podróż do domu.
Przy okazji cała nasza blogerska ekipa próbuje świetnych cieszyńskich kraftów od Fabrica RARA.
Obowiązkowa zakąska do piwa. Murzyn – regionalna potrawa Śląska Cieszyńskiego
Do piwa zawsze mile widziane są jakieś przekąski, więc zasiadamy do stołów i wspólnie przygotowujemy składniki na „murzyna”. Dowiadujemy się, że murzyn, czy też murzin, to nic innego, jak tradycyjne wielkanocne ciasto drożdżowe z szynką, boczkiem i białą kiełbasą, podawane z sosem ziołowym lub tatarskim. Jest to regionalne danie Śląska Cieszyńskiego.
Poniżej łapcie przepis, który otrzymaliśmy w Albrechticach – sami kilka razy odtwarzaliśmy to danie w domu, jest naprawdę pyszne! :)
Przepis na murzyna (murzina):
60 dag mąki
5 g soli
2 jajka kurze
1/2 litra mleka (lub pół na pół z rosołem z wędzonki)
3 łyżki oleju
1 łyżka cukru
4 dag drożdży
1 jajko do posmarowania
NADZIENIE:
30 dag szynki, 30 dag boczku, 30 dag kiełbasy
Do przesianej mąki wlewamy rozczyn z drożdży i dodajemy resztę składników, mieszamy, odstawiamy do wyrośnięcia.
Wałkujemy na stolnicy na grubość ok. 2 cm, układamy wędliny, zawijamy, smarujemy jajkiem i pieczemy w temp. 180° C, ok. 1 godz.
Sos tatarski:
2 łyżki majonezu
2 łyżki śmietany
kilkanaście marynowanych pieczarek
3 ogórki konserwowe
1/2 cebuli
groszek konserwowy
łyżeczka musztardy
sól, pieprz
Wszystkie składniki kroimy i mieszamy razem.
Sos ziołowy:
pęczek szczypiorku
pęczek koperku
pęczek bazylii
1/4 ogórka
4 łyżki majonezu
5 łyżek jogurtu naturalnego
4 łyżki śmietany 22%
ząbek czosnku
jajko na twardo
sól, pieprz
Jajko posiekać, wymieszać ze śmietaną, majonezem i jogurtem. Czosnek przecisnąć przez praskę lub posiekać i rozetrzeć z solą. Dodać do sosu. Szczypiorek, koperek i bazylię posiekać. Ogórka pokroić w drobną kostkę – dołożyć do sosu. Dodać sól i pieprz do smaku.
*
Ciacho ląduje w piecu i wydziela niesamowicie aromatyczny zapach, a wypijane piwo powoli wzmaga apetyt, przez co wszyscy nie możemy się doczekać tej małej uczty.
Szkockie krowy na czeskiej łące
W oczekiwaniu na jedzenie postanawiamy zaczerpnąć świeżego powietrza i rzucić okiem na Albrechtice. Tuż obok, za płotem, czeka nas miła niespodzianka – na łące pasą się rude, długowłose krowy szkockiej rasy wyżynnej (Highland Cattle). Uroczy widok!
Pora wracać!
Wszystko co dobre, szybko się kończy. Murzyn był przepyszny i ledwo starczyło go dla wszystkich, za to piwa mieliśmy pod dostatkiem do ostatniej chwili.
Niektórzy kontynuowali blogerską imprezę w Cieszynie, ale nas czekała długa droga do domu. Po raz kolejny jednak przekonaliśmy się, że warto było przejechać całą Polskę i kawałek dalej, żeby spędzić weekend w tak inspirującym gronie! :)
***
A Wy mieliście już okazję odwiedzić Albrechtice lub chociaż spróbować tamtejszego piwa? Dajcie znać w komentarzu – jesteśmy bardzo ciekawi, jakie są Wasze odczucia! :)
Ewa
28 czerwca 2018 — 07:17
Nie lubię pić piwa, ale fascynują mnie wszelkiego rodzaju sposoby produkcji więc wizyta w browarze, gdzie wytwarza się ten złocisty trunek to dla mnie ciekawostka :)
Karolina
28 czerwca 2018 — 14:32
Mieszkam rzut beretem od tego miejsca i nigdy tam nie byłam! Wstyd! Wstyd! Obiecuję, że do kolejnego zjazdu blogerów nadrobię braki :P
balkanyrudej
28 czerwca 2018 — 19:00
Piwa rzemieślnicze uwielbiam, w szczególności, gdy można ich dodatkowo spróbować bezpośrednio u producenta. Zupełnie inna jakość piwa!
MAGDA
2 lipca 2018 — 19:38
O nie! A ja wybrałam robienie koszyków! Gdybym wiedziała, że tam będzie kiełbasa, byłabym tam z Wami :D
ailnicka
3 lipca 2018 — 10:38
O, to my wtedy byliśmy na koszykach, potrzeba nam było trochę relaksu :) A takie smakowanie piwa to u nas raczej dla Krystiana – ja piję tylko najzwyklejsze piwo, typu Lech czy Carlsberg.
Michal Przywara
6 lipca 2018 — 14:27
Potwierdzam zdanie autorki, świetne piwo. W Czeskim Cieszynie leją go w klubie Dziupla.
prostaidea
19 grudnia 2018 — 18:02
Coś w sam raz dla mnie. Uwielbiam piwo i z chęcią się tam wybiorę.